Co osiąga wyższą wartość na afrykańskim czarnym rynku: rogi nosorożca czy kokaina? Niestety, odpowiedź pierwsza jest poprawna. Sproszkowany róg nosorożca stanowi ważny element tradycyjnej medycyny niektórych państw azjatyckich, takich jak Chiny lub Wietnam. Choć współczesna nauka mówi nam, że rogi zbudowane są z tego samego budulca co włosy i paznokcie (keratyny), i podobnie jak w ich przypadku, nigdy nie udowodniono jakoby miały one jakiekolwiek medyczne zastosowanie, to niektórzy wierzą, że sproszkowane rogi stanowią skuteczny środek na gorączkę, bóle głowy, impotencję, a nawet raka. Jest to zła wiadomość dla zagrożonych gatunków zwierząt takich jak nosorożec biały, będący drugim po słoniu pod względem wielkości ssakiem lądowym. Największy kontynent na naszej plancie jest jednocześnie jednym z najbiedniejszych regionów świata. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich krajów Afryki. Niemniej jednak, w wielu państwach Czarnego Lądu kłusownictwo jest jednym z najbardziej dochodowych przedsięwzięć. Dlatego też kłusownicy podchodzą bardzo poważnie do swojego interesu. Polują przy użyciu helikopterów, noktowizorów i karabinów snajperskich. Ochrona parków przyrody przypomina zatem bardziej życie na froncie niż spokojną egzystencję leśniczego. Środki jakie stosuje się w walce przeciwko kłusownikom bywają bardzo drastyczne.
Osoby zajmujące się ochroną zagrożonych gatunków przechodzą regularne szkolenie wojskowe z zakresu strzelania i taktyki. Pracują na zmiany 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Uzbrojeni są w karabiny szturmowe. Pozostają ze sobą w nieustannej łączności radiowej. Rangersi mają też przyzwolenie, a raczej rozkaz: shoot to kill. Aby uczynić kłusownictwo mniej opłacalnym zajęciem, strażnicy parków przyrody obcinają nosorożcom rogi. Procedura ta jest dla zwierząt bezbolesna. Niestety, wszystkie te zabiegi nie są w stanie skutecznie odstraszyć kłusowników, którzy nie cofają się przed okaleczaniem ani nawet zabijaniem stojących im na przeszkodzie rangersów. Usuwanie cennych rogów również nie zdaje do końca egzaminu. Nawet jeśli kłusownicy schwytają pozbawionego rogu nosorożca zabijają go i tak, aby nie uganiać się za nimi raz jeszcze tracąc czas i środki.
Kilka lat temu osoby usiłujące ochronić nosorożce przed wyginięciem, wprowadziły nową strategię. Polegała ona na zatruwaniu rogów silnie trującymi substancjami przeciwpasożytniczymi oraz jednoczesnym barwieniu ich na intensywny, różowy kolor. Intencją pomysłodawców było odstraszenie potencjalnych klientów groźbą śmiertelnego zatrucia. Dzięki temu popyt na drogocenne "lekarstwo" miał ulec zmniejszeniu. Niestety nawet tak desperacka metoda prawdopodobnie nie odstraszy chciwych kłusowników. Ostatnie badania pokazały bowiem, że ani barwnik, ani trujące substancje wprowadzane przez otwory wywiercone w rogach, nie są w stanie przeniknąć głębiej i zatruć go w całości. Na załączonej ilustracji widać przekrój poprzeczny zatrutego rogu.
Osoby zajmujące się ochroną zagrożonych gatunków przechodzą regularne szkolenie wojskowe z zakresu strzelania i taktyki. Pracują na zmiany 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Uzbrojeni są w karabiny szturmowe. Pozostają ze sobą w nieustannej łączności radiowej. Rangersi mają też przyzwolenie, a raczej rozkaz: shoot to kill. Aby uczynić kłusownictwo mniej opłacalnym zajęciem, strażnicy parków przyrody obcinają nosorożcom rogi. Procedura ta jest dla zwierząt bezbolesna. Niestety, wszystkie te zabiegi nie są w stanie skutecznie odstraszyć kłusowników, którzy nie cofają się przed okaleczaniem ani nawet zabijaniem stojących im na przeszkodzie rangersów. Usuwanie cennych rogów również nie zdaje do końca egzaminu. Nawet jeśli kłusownicy schwytają pozbawionego rogu nosorożca zabijają go i tak, aby nie uganiać się za nimi raz jeszcze tracąc czas i środki.
Kilka lat temu osoby usiłujące ochronić nosorożce przed wyginięciem, wprowadziły nową strategię. Polegała ona na zatruwaniu rogów silnie trującymi substancjami przeciwpasożytniczymi oraz jednoczesnym barwieniu ich na intensywny, różowy kolor. Intencją pomysłodawców było odstraszenie potencjalnych klientów groźbą śmiertelnego zatrucia. Dzięki temu popyt na drogocenne "lekarstwo" miał ulec zmniejszeniu. Niestety nawet tak desperacka metoda prawdopodobnie nie odstraszy chciwych kłusowników. Ostatnie badania pokazały bowiem, że ani barwnik, ani trujące substancje wprowadzane przez otwory wywiercone w rogach, nie są w stanie przeniknąć głębiej i zatruć go w całości. Na załączonej ilustracji widać przekrój poprzeczny zatrutego rogu.
Źródła:
Tomek Michniewicz, Gorączka. W świecie poszukiwaczy skarbów, Kraków: 2011, ss. 247-287.
Sam Ferreira, Markus Hofmeyr, Danie Pienaar & Dave Cooper, Chemical horn infusions: a poaching deterrent or an unnecessary deception?, "Pachyderm" 2014 Jan-Jul, No. 55, pp. 54-61.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz